Sandały (w tym przypadku) to nie jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać rodzaj obuwia dumnie noszonego przez europejczyków z bloku wschodniego wraz ze skarpetami
Chodzi mi o Sandals – amerykańską sieć ekskluzywnych resortów położonych na Karaibach. Jako że to już prawie rok od naszego ślubu (jak ten czas leci), chcieliśmy to uczcić pysznie – wiec zdecydowaliśmy się na właśnie Sandały na Jamajce. 65% zniżki zmotywowało nas do tego jeszcze bardziej! Porównać tego do Malediwów nie można – bo Jamajka to trochę inny klimat. Czy było lepiej czy gorzej? Było inaczej…
Moim zdaniem najlepsze jest to, że jest to resort nastawiony głównie na Amerykanów, a to znaczy że oprócz hamburgerów i frytek dostępnych do 3 nad ranem, wszystko jest tak jak powinno być – all inclusive. Nie ma oszukanego all-inclusive, jak np. wszystko jest w cenie za wyjątkiem alkoholi, albo wliczone tylko alkohole lokalne, a za importowane trzeba dopłacać. Cały resort jest all inclusive… – nie ma innej opcji do wykupienia – tylko all inclusive, koniec, kropka. W 11 dostępnych restauracjach jesz za darmo, pijesz za darmo i ogólnie wszystko jest wypas. 90% wczasowiczów to świeżo poślubieni Amerykanie (w Sandals można równie dobrze wziąć ślub na plaży), więc nie ma wiochy jak powiedzmy w EgipcieResort jest zamknięty dla zewnątrz (to chyba normalne) i jest dość spory, więc nie trzeba wstawać o 6 rano żeby rzucić ręcznik na leżak przy plaży – ogólnie było w miarę pusto i na plaży i na basenach. Pogoda nam też dopisała, z wyjątkiem jednego dnia, wiec cały wypad zaliczyć można do udanych. Tylko słońca nie udało mi się przebić jedną 580, a gdy przerzuciłem się na ttl to mi baterie padły a do hotelu nie chciało mi się już wracać – no cóż – może następnym razem…
by bizior
comment